
Tommy Cash i „Espresso Macchiato” – czyli jak zrobić Eurowizję 2025 z jajem
Jestem Włochem. Kocham włoską muzykę. Ale w tym roku – jeśli mam być szczery – największe espresso na Eurowizji 2025 serwuje nie Rzym, nie San Marino… tylko Estonia.
Tommy Cash – szalony, niepokorny, trochę jak z innej planety – zrobił coś, co długo zostaje w głowie. „Espresso Macchiato” to więcej niż piosenka. To manifest stylu. Dźwiękowy performance. I, moim zdaniem, jeden z najmocniejszych kandydatów do wygranej w tym roku.
Dlaczego to działa?
– Ma pazur. Zero nudy. Od pierwszego dźwięku wiadomo, że będzie nietypowo.
– Ma klimat. Choć to parodia świata mody i popkultury, muzycznie wciąga – z elektroniką, rytmem i humorem.
– Ma przekaz. Jest odważnie, ironicznie, ale z głową. W świecie plastikowej popowej papki – to jak łyczek naprawdę mocnej kawy.
A Włochy i San Marino?
Mówię to z całym włoskim sercem:
Lucio Corsi – artysta z duszą, poetycki i trochę retro. Ale na scenie Eurowizji 2025 jego utwór może być zbyt subtelny, zbyt niszowy, żeby naprawdę porwać Europę.
Gabry Ponte – ikona klubowych hitów – wraca z energią, ale… może nie z nową jakością.
A Tommy Cash? On po prostu robi show. I w tym wszystkim ma to coś, czego czasem brakuje innym: jajko w espresso.
Może właśnie tego teraz potrzebujemy?
Trochę dystansu, trochę szaleństwa, trochę ognia.
I muzyki, która nie boi się być inna.
Jeśli miałbym dziś postawić na zwycięzcę Eurowizji 2025 – mówię głośno: Estonia.
I mówi to Włoch, który wychował się na „Volare”, ale wie, że czasem trzeba obudzić się czymś mocniejszym.
A Ty? Co sądzisz o „Espresso Macchiato”?
Zostaw komentarz, jeśli kawa od Tommy’ego też Cię postawiła na nogi. ☕🎶
No responses yet